Piątek, 29.03.2024, imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

Rekonstrukcje czyli historia na własne oczy - 10 pytań do Jakuba Huziora

  • www.wypoczynekizdrowie.pl | portal działający na CMS Tipnews
Rekonstrukcje czyli historia na własne oczy - 10 pytań do Jakuba Huziora
Rekonstrukcja nie jest rozrywką historyczną. Potraktowałbym ją raczej jako ciekawą lekcję historii. Daje ona możliwość widzowi do cofnięcia się w czasie i zobaczenia wydarzeń z przeszłości (także tych brutalnych i strasznych w historii ludzkości) na własne oczy. Nie przypadkowo rekonstrukcja nosi nazwę żywej historii. - mówi w rozmowie z portalem Wypoczynek i Zdrowie Jakub Huzior z Grupy Rekonstrukcji Historycznych 101 AIRBORNE

Jak zaczęła się Twoje zainteresowanie rekonstrukcjami historycznymi?

Ziarno zainteresowania historią z wyszczególnieniem drugiej wojny światowej zasiał we mnie ojciec już na początku kiedy zaczynałem chodzić do podstawówki. Większość naszych rozmów poświęcona była tematyce wydarzeń z lat 1939-45. Opowiadał mi o bitwach,  armiach, broni i wyposażeniu wplatając w to liczne ciekawe historie. Dodatkowo spędzaliśmy dużo czasu razem sklejając modele tak jak niegdyś robił to mój ojciec. Pamiętam, że kiedy inne dzieci bawiły się lego i samochodzikami ja chodziłem do sklepu modelarskiego i kupowałem żołnierzyki w skali 1:72 z konkretnych jednostek, a następnie „odtwarzałem” poszczególne bitwy. Ojciec zabierał mnie też na różnego rodzaju pikniki historyczne, inscenizacje bitew i wystawy militarne.

Równolegle z pasją do historii dziadek rozwijał we mnie pasję do militariów. Jeździliśmy często na zmianę warty na grobie nieznanego żołnierza. Chodziliśmy na spacery do lasu gdzie jak każdy chłopiec bawiłem się w wojnę.  Dziadek też pasjonował się historią także i z nim na takie tematy rozmawiałem.

Zawsze marzyła mi się podróż do Normandii gdzie w 1944 roku 06 czerwca alianci rozpoczęli wielką inwazję na Europę. Chciałem odwiedzić miejsca walk, o których tyle słyszałem. W końcu się udało i w wieku 11 lat pierwszy raz wyjechałem na niezapomnianą podróż. W Normandii zwiedziłem liczne muzea między innymi muzeum poświęcone amerykańskim spadochroniarzom znajdujące się w st. Mere Eglise. To muzeum zainspirowało mnie do dowiedzenia się więcej na temat 101szej dywizji powietrznodesantowej. Po powrocie do domu zacząłem zgłębiać temat i zdobywać wiedzę. Z czasem kupiłem mundur, a następnie zacząłem zbierać wyposażenie. Rok później ruszyłem w kolejną podróż tym razem w mundurze śladami pasjonującej mnie dywizji. Gdy trochę dorosłem i moja pasja dojrzała sięgnąłem po książki.

Z czasem książki oraz okazjonalne założenie munduru przestało mi wystarczać do pełnej samorealizacji. Postanowiłem poszukać i poznać ludzi o tej samej pasji co ja by móc wspólnie ją realizować. Udało mi się znaleźć grupę rekonstrukcji historycznej zajmującej się odtwarzaniem jednostki, która tak mnie interesowała. Jedyną przeszkodą był wiek. Miałem wówczas 13 lat. Wyglądałem zbyt młodo jak na żołnierza i nie mogłem brać udziału w inscenizacjach ze względu na ograniczenia wiekowe. Doszedłem do wniosku, że mimo wszystko warto spróbować. Napisałem do owej grupy wiadomość, która spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem. Kilka dni później odbyła się moja rozmowa kwalifikacyjna z dowódcą. Już po niej wiedziałem, że dobrze trafiłem. Co prawda nie mogłem brać jeszcze fizycznie udziału w wyjazdach grupy ale kilku poznanych przeze mnie członków pomagało mi rozwijać we mnie łączącą nas pasję. Po raz kolejny miałem okazję do zdobywania wiedzy ponieważ na każde zadane im pytanie uzyskiwałem odpowiedź. Po roku stałej korespondencji mimo, iż mój wiek wciąż był niezgodny z regulaminem dostałem szansę wzięcia udziału w manewrach. Mój zapał i bardzo poważne podejście do rekonstrukcji zostały docenione i zostałem związany z grupą na specjalnych warunkach. Mogłem uczestniczyć w części działań grupy . Tym samym  stałem się jednym z najmłodszych uczestników w historii mojej grupy.


 

Czy do grupy rekonstrukcyjnej można się zapisać?

Jak najbardziej! Grupy z przyjemnością przyjmują nowych członków. Normalną rzeczą jest wymiana pokoleń w grupie o dłuższym stażu. Starsi członkowie odchodzą, a na ich miejsce przychodzą nowi z zapasem zapału. Dlatego grupy wręcz wypatrują rekrutów gdyż tak naprawdę od nich zależy  jej przyszłość i egzystencja.

Jak można wejść w struktury grupy rekonstrukcji historycznej? W każdej grupie wygląda to inaczej dlatego opiszę jak wygląda cały proces rekrutacyjny w mojej. Oczywiste jest, że do naszej grupy nie może trafić osoba z ulicy, chłopak, który traktuje swoje hobby tylko jako niezobowiązującą rozrywkę czy zabawę. Każdy z nas wkładając mundur wciela się w postać jednego z żołnierzy, który walczył, a może nawet stracił życie podczas tamtych wydarzeń. Jest to duże zobowiązanie. Chodzi tu o należyty szacunek dla weteranów, którzy są dla nas ogromnymi autorytetami.

Przychodząc do grupy kandydat musi wykazać się podstawową wiedzą na temat odtwarzanej jednostki, jej umundurowania i wyposażenia. Jest ona niezbędna ponieważ wbrew stereotypom rekonstrukcja to nie zabawa w wojsko tylko tak zwana żywa historia. A zatem by móc odpowiednio przekazywać informacje o przeszłości potrzebne są godziny spędzone nad książkami, zdjęciami i kronikami. Powiedziałbym, że rekonstruktorzy to tacy nauczyciele historii. Można ich zapytać o cokolwiek na temat rekonstruowanej jednostki, a oni z ogromną chęcią udzielą odpowiedzi.
W związku z powyższym pierwszym etapem rekrutacji w mojej grupie jest rozmowa kwalifikacyjna z dowódcą. Na niej sprawdzane jest podejście do tematu oraz wiedza. Następnie jeżeli rozmowa przebiegnie korzystnie kandydat może wziąć udział w wewnętrznych działaniach grupy. Na manewrach szkolony jest z musztry, wiedzy taktycznej i innych umiejętności, które są mu niezbędne w polu. Jeśli się sprawdzi podczas ćwiczeń, dowódca przyjmuje go na trwający rok staż rekrucki. Po roku dowódca podsumowuje pracę rekruta podczas jego stażu i podejmuje decyzję o przyjęciu go na członka stałego.

 

Tak więc na koniec mam wiadomość do wszystkich zainteresowanych rekonstrukcją osób wahających się ze wstąpieniem do grupy: Nic nie daje takiej satysfakcji jak przebywanie w gronie osób o takich samych zainteresowaniach i nic tak nie łączy jak wspólna pasja. Dodatkowo możliwość dzielenia się nią z innymi daje dużo radości i spełnienia. Osobiście uważam, że decyzja o wstąpieniu w szeregi GRH 101 AIRBORNE była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Także nie czekaj, aż Twój zapał minie tylko napisz do grupy, a na pewno spotkasz się z ciepłym przyjęciem!

 

Czy grupy rekonstrukcyjne są także w innych krajach europejskich?

Oczywiście, rekonstrukcja to stosunkowo popularne hobby łączące militarystę i historyka w jedno dlatego też wielu ludzi w różnych państwach się nią zajmuje. Ogólny jej poziom zależy od wielu rzeczy. Przykładowo w państwie takim jak Czechy gdzie dostęp do broni jest dużo łatwiejszy jak w Polsce, pasjonaci posiadają własne uzbrojenie historyczne i używają go na inscenizacjach. W Polsce często go brakuje i hukowce dostaje jeden na dwóch rekonstruktorów. Broń ta często jest też niezgodna z historią w sytuacji kiedy amerykańscy żołnierze posługują się rosyjskimi (bardziej powszechnymi w Polsce) karabinami.

Broń to nie jedyny wyznacznik poziomu rekonstrukcji. Bardzo ważne jest również podejście o czym mogliśmy się przekonać będąc na obchodach bitwy o Recogne w Belgii. Po za dwiema grupami pochodzącymi z Polski stronę amerykańską stanowili Belgowie i Francuzi. Duża część z nich luźno potraktowała temat nie dbając za bardzo o zgodność ich umundurowania i wyposażenia z historią co powodowało liczne błędy. Dodatkowo większość nie mówiła po angielsku i podczas inscenizacji rekonstruując amerykańskiego żołnierza wydawali rozkazy po francusku. W ich szeregach brakowało także podstawowej wiedzy taktycznej oraz mało kto umiał musztrę. Takie rzeczy niekorzystnie wpływają na widowisko.
 

Możemy mówić o jakiś tradycjach tego typu grup?

Jeżeli chodzi o tradycje grup to wydaje mi się, że każda ma swoje własne. Często są one wzorowane na tradycjach odtwarzanych jednostek. Tak też jest u nas. Niektórzy członkowie mojej grupy wyjeżdżają do Czech by tak jak niegdyś spadochroniarze ze 101szej dywizji powietrzno desantowej oddać 3 ćwiczebne skoki na podobnych spadochronach jak z tamtych lat. Po zaliczeniu wszystkich skoków dostają tak zwane „skrzydełka spadochronowe” (odznakę, którą spadochroniarz dostawał po wszystkich oddanych ćwiczebnych skokach. Był to znak przynależności do jednostek spadochronowych oraz duma każdego z nich.)

Czy grupa rekonstrukcyjna to drogie hobby?

Koszty zależą od wielu aspektów. Jednym z nich jest dobór jednostki i okresu. Na przykład wyposażenie LWP jest dość powszechne w Polsce dlatego cena sprzętu nie jest stosunkowo duża, z kolei wyposażenie armii stanów zjednoczonych jest znacznie mniej dostępne stąd wyższe wydatki.  Część wyposażenia trzeba sprowadzać z USA.
Kolejny aspekt to podejście do rekonstrukcji. By dobrze wytłumaczyć o co chodzi przybliżę pewien termin, którym posługują się rekonstruktorzy. Słowo koszerność wśród rekonstruktorów oznacza zgodność z historią. Na przykład jeżeli cała przedstawiana sylwetka jest zgodna z prawdą i nie ma elementów niewystępujących w tamtych czasach bądź w tej konkretnej jednostce możemy powiedzieć, że sylwetka jest koszerna. Natomiast w momencie kiedy amerykański żołnierz nosi powojenny belgijski nawet podobny do amerykańskiego hełm to jest to nie koszerne gdyż takie sytuacje nigdy nie miały miejsca. Koszta rosną wprost proporcjonalnie do koszerności rzeczy. Niekoszerną sylwetkę można zebrać niedużym nakładem finansów. Jeżeli jednak chce się wiernie odwzorowywać historię nie da się uniknąć dużych sum.

 

Na rynku dostępne są dwa rodzaje wyposażenia- oryginały i reprodukcje. Z reguły oryginały są dużo droższe od reprodukcji. Są także bardziej pożądane gdyż stanowią wartość kolekcjonerską oraz wiadomo, iż reprodukcja nigdy nie będzie koszerniejsza od oryginału. Dlatego też większość rekonstruktorów dąży skompletowania w pełni oryginalnej sylwetki.
Różnice w kosztach pojawiają się nawet przy doborze dwóch różnych jednostek tej samej armii tego samego okresu. Przykładowo amerykański spadochroniarz nosił na sobie dużo więcej wyposażenia niż czołgista, a zatem do pełnej sylwetki potrzeba więcej rzeczy.
Sumę jaką należy wydać na podstawowe umundurowanie, wyposażenie i uzbrojenie pokażę na przykładzie sylwetki spadochroniarza amerykańskiego. Niezbędne minimum koszernej sylwetki z oryginalnym wyposażeniem kosztuje 3500zł.
Sam udział w piknikach i rekonstrukcjach nie jest już problemem. Uczestnictwo w większości jest darmowe, a organizatorzy zazwyczaj zapewniają wyżywienie, amunicję, nocleg i td. Mimo wszystko określiłbym rekonstrukcję jako worek bez dna. Rzeczy do kupienia jest naprawdę sporo, a u wielu rekonstruktorów na zebraniu jednej sylwetki się nie kończy. W skrócie zawsze się znajdzie jakiś pożądany fant.      

Rekonstrukcje historyczne wywołują również kontrowersje, czy należy
pokazywać jako rozrywkę historyczną wydarzenia podczas których ginęli ludzie?

Nie nazwałbym rekonstrukcji rozrywką historyczną. Potraktowałbym ją raczej jako ciekawa lekcja historii. Daje ona możliwość widzowi do cofnięcia się w czasie i zobaczenia wydarzeń z przeszłości (także tych brutalnych i strasznych w historii ludzkości) na własne oczy. Nie przypadkowo rekonstrukcja nosi nazwę żywej historii.

Każdy z nas dokłada wszelkich starań by jak najlepiej pokazać odtwarzaną postać. Dodatkowo rekonstrukcja umożliwia każdej osobie przymierzenie umundurowania i wyposażenia, dotknięcie broni i uzbrojenia, obejrzenie pojazdów historycznych na chodzie, a czasami nawet przejechanie się na nich. Niektóre dioramy opierają się na interakcji widza z rekonstruktorami. Przychodzi mi do głowy symulacja szpitala polowego, w którym każdy chętny zwiedzający mógł się poczuć jak sanitariusz i zabandażować nogę rannemu żołnierzowi.


Rekonstrukcja niesie za sobą duży aspekt edukacyjny. Czy jest ciekawsza droga dla osoby, która nie do końca interesuje się historią do poznania przeszłości jak niemalże wejście w tamte wydarzenia? Warto wspomnieć także, iż wielu ludzi odwiedzających tego typu eventy nigdy w życiu nie sięgnęłoby po książkę czy podręcznik do historii.

Jeżeli chodzi o same inscenizacje to jest z nimi trochę tak jak z filmem wojennym. By je zrozumieć trzeba znać kontekst tamtych lat i wiedzieć co każdy z tych ludzi musiał przejść. Podczas oglądania inscenizacji powinna panować atmosfera zadumy wynikająca z szacunku do poległych w tamtych wydarzeniach. Czasami ludzie nie zdają sobie sprawy jak okrutna jest wojna i do jakich sytuacji doprowadza. Uważam, że każde środki są dobre by uzmysłowić ludziom, że wojna to nie tylko bohaterstwo i oddawanie życia za ojczyznę ale przede wszystkim tragedia milionów istnień.
 

 

Zaproponujmy na koniec naszej rozmowy 3 najlepsze imprezy w Polsce z rekonstrukcjami jeżeli ktoś chce się po raz pierwszy wybrać na takie wydarzenie.

Na pewno poleciłbym Odyseję Historyczną w Leszczynku pod Kutnem. Jest to piknik historyczny odbywający się zazwyczaj w lipcu. Co prawda same w sobie inscenizacje nie są rewelacyjne jednak nie tym szczyci się ta impreza. Głównym jej atutem są liczne dioramy wystawiane przez grupy rekonstrukcji historycznej z najróżniejszych okresów. Znajdziemy tam Rzymian, wikingów, Słowian, Husarzy, żołnierzy pierwszo i drugo wojennych, nowoczesne jednostki specjalne i wiele innych. Jedne z ciekawszych dioram to dioramy dynamiczne. Taką też w tym roku wystawiała moja grupa. Przedstawialiśmy fragment lotniska, na którym spadochroniarze przygotowywali się do skoku bojowego w Normandii. Pokazaliśmy przedinwazyjną mszę świętą prowadzoną przez kapelana, pobór amunicji i wyposażenia, omawianie zadań przez dowódców, golenie części spadochroniarzy na irokezy, ubieranie się w spadochrony i kilka innych scenek.

Ciekawym wydarzeniem są też „Łabiszyńskie Spotkania z Historią”. Ta impreza z kolei opiera się w większości na inscenizacjach. Każdego roku organizatorzy podejmują się odtworzenia innej bitwy drugiej wojny światowej. Rekonstrukcje w ostatnich latach pokazywały operację Market Garden, operację Varsity, desant pod Anzio oraz zdobywanie Bolonii. Inscenizacje robią naprawdę wrażenie. Duża ilość rekonstruktorów i pojazdów historycznych, ogromny teren pola bitwy i widowiskowa pirotechnika zapewniają niezapomniane przeżycia związane z realistyczną symulacją bitwy.


Trzecią również wartą polecenia imprezą jest Rajd Arado. To co wyróżnia ją spośród innych to forma oraz skala. Nie należy doszukiwać się w niej prawdziwych faktów historycznych gdyż jej główny wątek to co by się wydarzyło gdyby…

Cały rajd polega na tym, iż ogromna kolumna pojazdów historycznych zapełnionych ludźmi w mundurach podróżuje od miejscowości do miejscowości zatrzymując się tylko na inscenizację, a następnie rusza dalej. Organizatorzy podczas inscenizacji zastosowali kompletnie nowe rozwiązania by jeszcze bardziej przybliżyć widza do rekonstruktora. Jedno z miast, w którym zatrzymuje się kolumna zmieniane jest na tak zwane „Miasto Historii”. Na terenie całego miasteczka porozmieszczane są punkty takie jak pozycje działa. Gniazda karabinu maszynowego czy blokady uliczne, w których stacjonują różne jednostki. Po tym samym terenie poruszają się rekonstruktorzy, którzy w momencie napotkania wroga bądź wrogiego punktu zaczynają strzelaninę. Miasto oczywiście normalnie funkcjonuje. Tak więc cywil idący normalnie po ulicy może być świadkiem potyczki przypominającej te z czasów drugiej wojny światowej.

 

dziękujemy za rozmowę, a Czytelników portalu zapraszamy na Facebook Grupy 101 AIRBORNE​
(kliknij i zobacz dużo zdjęć z rekonstrukcji historycznych)
 
 
 
www.wypoczynekizdrowie.pl | portal działający na CMS Tipnews
Podziel się:
Oceń:
TAGI:

Komentarze (1)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe, naruszające regulamin będą usuwane.

Joseph
Joseph 07.09.2016, 10:57
Ciekawy artykuł sam zastanawiam się czy nie zacząć nad kompletowaniem munduru wiedze jakąś posiadam o 101 dywizji powietrznodesantowej

Zobacz także